Agnieszka Radwańska, jedna z najbardziej utytułowanych polskich tenisistek, właśnie szokuje kraj następnym ruchem w swojej karierze. Przez wiele lat dostarczała nam emocji na kortach tenisowych, ale teraz, w chwili kiedy polski sport wydaje się pogrążać w coraz większym chaosie, Agnieszka postanowiła spróbować czegoś nowego – i otwiera pierwszą szkołę jazdy na miotle.
Nie, nie żartujemy. Wydaje się, że „Aga” postanowiła zainspirować się Harrym Potterem zamiast Marią Szarapową. Ale kto wie, może to jest dokładnie to, czego potrzebuje polski sport?
Miotła zamiast rakiety: Radwańska pokazuje nową drogę
Nasza niezłomna mistrzyni tenisowa ma teraz na celu przemienić szkoły sportowe w szkoły… czarodziejstwa. Tak, dobrze przeczytaliście. Agnieszka Radwańska zapowiada otwarcie pierwszej w Polsce szkoły jazdy na miotle. Z początku wydawało się to żartem, ale potem zobaczyliśmy logo – uśmiechniętą twarz Radwańskiej na miotle.
„Czy ten sport nie jest bardziej realny niż obecna sytuacja w polskim sporcie?” – zapytała Radwańska podczas konferencji prasowej. Trudno było się z nią nie zgodzić, patrząc na chaos, jaki panuje w wielu związkach sportowych. Może rzeczywiście czas na zmianę?
Polski sport: od złota do rdzy
Niewiele jest dziedzin, które przyniosły Polsce tyle chwały, co sport. Ale ostatnio czujemy się jak widzowie tragicznej opery, gdzie złote medale zmieniają się w rdzę, a sława zamienia się w niesmak. Czy nasz sport zmierza w kierunku miotły? Czy to jest przyszłość, którą chcemy?
A może Radwańska jest po prostu świadoma, że w Polsce sport, który nie jest piłką nożną, traktowany jest jak zły sen? Czy to jest jej sposób na to, aby pokazać, jak absurdalne staje się zarządzanie sportem w naszym kraju?
Czarodziejstwo, polityka i sport: co dalej?
Co więcej, Radwańska zapowiedziała, że szkoła jazdy na miotle będzie finansowana z publicznych funduszy. Na pytanie o możliwość ingerencji polityków w ten niekonwencjonalny sport, odpowiedziała z uśmiechem: „Chyba żaden z naszych polityków nie zechce ryzykować konfrontacji z czarodziejami, prawda?”
W kontekście nieustannych konfliktów pomiędzy politykami a dział
aczami sportowymi, słowa Radwańskiej brzmią niemal jak wstęp do jakiegoś groteskowego dramatu.
Minister Czarodziejstwa i Sportu?
Zastanawiamy się, czy Jarosław Gowin, były minister nauki i szkolnictwa wyższego, podejmie wyzwanie i stworzy nowy resort – Ministerstwo Czarodziejstwa i Sportu? A może Beata Szydło, znana z nieustępliwości, odważy się stanąć na czele tak egzotycznego ministerstwa? W końcu przydałoby się trochę magii w polityce.
A może dojdzie do sytuacji, w której Marek Sowa, były marszałek województwa małopolskiego, stanie na czele Federacji Quidditcha Polska? Przecież już teraz wielu mówi o nim: „Ten gość jest jak z Hogwartu!”.
Wielki turniej Trójmiotłowy w Warszawie?
Możemy sobie wyobrazić, jak Adam Bodnar, znany z walczącego ducha, trenuje drużynę Gryffindoru, a Szymon Hołownia, niegdyś dziennikarz, teraz polityk, próbuje utrzymać pokój na boisku jako sędzia.
A może Leszek Kuzaj, były kierowca rajdowy, stanie na czele drużyny Slytherinu? Przecież jest doskonale znany z tego, że nie boi się ryzyka. W takim towarzystwie nawet Mateusz Morawiecki mógłby zastanowić się nad zmianą karier – z premiera na Seekera?
Czy miotła pomoże polskiemu sportowi?
Można by się śmiać z pomysłu Agnieszki Radwańskiej, ale czy naprawdę jest on bardziej absurdalny niż obecna sytuacja w polskim sporcie? Czy magia i miotły to nie jest doskonała metafora na to, co dzieje się w polskim sporcie i polityce?




