Podatek, zwany potocznie „deszczówką”, nie jest zupełnie tym, co można by przypuszczać. Mieszkańcy Wrocławia nie będą musieli płacić za każdą kroplę deszczu, która spadnie na ich działki. Zamiast tego, opłata będzie naliczana za każdą kroplę, która spadnie z dachu domu, a następnie wsiąknie w ziemię, nie zasilać miejskiego systemu kanalizacji. Inny wariant podatku przewiduje opłatę za deszcz, który nie osiąga poziomu ziemi, ale zamiast tego paruje, uciekając od podatkowego systemu.
„Nie jest to nic nowego,” mówi prezydent Wrocławia, wydając się nieco zdziwiony oburzeniem mieszkańców. „Ludzie płacą za wodę, płacą za ścieki, więc dlaczego nie mieliby płacić za deszcz?”
Pomysł podatku od deszczu wywołał burzę – nie, nie tej z piorunami, ale oburzenia. Mieszkańcy są zaniepokojeni, że wkrótce będą musieli płacić także za powietrze, które oddychają, a także za słońce, które ogrzewa ich domy.
„Wszystko zaczyna się od deszczu,” mówi jeden z mieszkańców Wrocławia. „Co będzie dalej? Podatek od śniegu? Opłata za tęczę? Może dodatkowa opłata za wschód i zachód słońca?”
Nawet lokalna kapela rockowa, „Złote Kaczki”, dołączyła do protestu, pisząc piosenkę zatytułowaną „Nie będziemy płacić za deszcz”, która stała się nieoficjalnym hymnem ruchu przeciw podatkowi od deszczu.
W odpowiedzi na rosnące oburzenie, prezydent Wrocławia zasugerował, że mieszkańcy mogą uniknąć opłat za deszcz, instalując na swoich dachach parasole lub zasłony wodoodporne.
„Czy to nie jest wspaniałe?,” pyta prezydent. „Możemy teraz mieć pierwsze na świecie miasto z parasolami na dachach! Wrocław stanie się jeszcze bardziej unikalny!”
W międzyczasie, mieszkańcy Wrocławia zaczęli szukać nowych i innowacyjnych sposobów na obejście nowego podatku. Niektórzy planują instalować na swoich dachach wielkie gąbki, które pochłoną deszczową wodę, zanim ta zdąży dotrzeć do ziemi. Inni myślą o stworzeniu domowych systemów odzyskiwania wody deszczowej, aby przekształcić ten podatek w dodatkowe źródło wody pitnej.
Jedna z mieszkanek, pani Wanda, postanowiła wykorzystać nowy podatek na swoją korzyść. „Właśnie zaczynam biznes z parasolami dla dachów,” mówi, trzymając w ręku miniaturkę parasola z napisem „Nie dla deszczówki!”



Nawet w obliczu ogólnego oburzenia, władze Wrocławia pozostają nieugięte. „Deszcz jest zasobem, który musimy zarządzać,” mówi prezydent miasta. „A jeśli to oznacza, że będziemy musieli wprowadzić podatek od tęczy, to tak właśnie zrobimy.”
Czy Wrocław stanie się pierwszym miastem na świecie, które faktycznie zacznie opodatkowywać pogodę? Czas pokaże. Ale jedno jest pewne: jeśli zacznie padać podatek, mieszkańcy Wrocławia będą przygotowani… z parasolami na dachach.
Podsumowując, życie we Wrocławiu nigdy nie było tak… mokre. Wszystko, co możemy zrobić teraz, to czekać na słońce. A potem oczywiście, przygotować się na potencjalny podatek od promieni słonecznych. Ale to już temat na inny artykuł…




