Poznań, miasto znanego Rogala Świętomarcińskiego i licznych atrakcji turystycznych, stało się teraz areną nietypowego protestu – marszu kaczek przeciwko nielegalnemu chlebowi.
Tak, dobrze przeczytaliście. Kaczki. Marsz. Nielegalny chleb. Czy to jest początek apokalipsy? Czy może to tylko dowód na to, że świat stał się tak absurdalny, że nawet kaczki zaczęły protestować?
Nielegalny chleb – nowe zagrożenie?
Nielegalny chleb, znany również jako „czarny chleb”, to stary chleb wrzucany do parków i stawów przez dobrze znaną grupę przestępczą – babcie karmiące kaczki. Mimo że naukowcy od lat ostrzegają, że chleb jest szkodliwy dla kaczek, niektóre osoby nadal ignorują te ostrzeżenia.
Kaczki mówią „dość”
Zdeterminowane kaczki postanowiły wziąć sprawy w swoje… skrzydła. Organizując marsz, chcą zwrócić uwagę na swoją sytuację i wezwać władze do wprowadzenia surowszych kar dla osób, które nielegalnie karmią je chlebem.
Polityka wkracza
Niezrażony tym niecodziennym protestem, prezydent Poznania stwierdził, że „kaczki mają prawo do wyrażania swojego zdania, nawet jeśli nie mówią ludzkim językiem”. Jednak nie wszyscy politycy są tak zrozumieni. Jarosław Kaczyński, lider partii PiS, skomentował sytuację mówiąc: „To jest kolejny dowód na to, że Poznań jest miastem, które straciło kontakt z rzeczywistością.”
Nihilizm wśród kaczek
Ale czy ten marsz naprawdę coś zmieni? Czy kaczki naprawdę wierzą, że mogą wpłynąć na politykę chlebową? Czy może to jest tylko wyraz nihilizmu wśród kaczek, które zdają sobie sprawę, że świat jest tak absurdalny, że nawet protest przeciwko nielegalnemu chlebowi jest tak samo sensowny jak cokolwiek innego?
Podsumowując, Poznań jest teraz miejscem, gdzie kaczki marszują przeciwko nielegalnemu chlebowi, politycy kłócą się o sens tego protestu, a reszta z nas zastanawia się, czy to jest dowód na to, że świat oszalał, czy może jest to po prostu kolejny dowód na to, że nie ma już żadnych reguł.
W końcu, jak mawiają kaczki, „kwak, kwak, chleb to nasz wróg”. I może warto zastanowić się, czy to nie jest prawda, którą powinniśmy wszyscy przyjąć do serca. W końcu, czy nie jesteśmy wszyscy trochę jak te kaczki, marszujące przeciwko absurdalnym zjawiskom, które wydają się nie do uniknięcia?



Koniec gry?
Na razie nie wiadomo, jak zakończy się ten marsz kaczek. Czy władze Poznania podporządkują się ich żądaniom i wprowadzą surowsze kary za nielegalne karmienie chlebem? Czy może kaczki zdecydują, że marszowanie jest zbyt męczące i wrócą do swojego codziennego pływania i kwakania?
Ale jedno jest pewne: ten marsz kaczek przeciwko nielegalnemu chlebowi przeszedł już do historii jako jeden z najdziwniejszych protestów w Polsce. I niezależnie od tego, jakie będą jego konsekwencje, na pewno zostanie zapamiętany przez wszystkich, którzy go zobaczyli.
Dla nas, obserwujących tę sytuację z boku, pozostaje tylko jedno pytanie: Czy świat naprawdę oszalał? Czy może to my oszaleliśmy, próbując znaleźć sens w świecie, który nie ma już żadnych reguł? Kto wie. Ale jedno jest pewne: jakiekolwiek są odpowiedzi na te pytania, na pewno będą tak absurdalne, jak marsz kaczek przeciwko nielegalnemu chlebowi.




